Na stronie "Mówią Media ..." kilka przykładów wulgarności wyreżyserowanej i niezamierzonej w polskich i obcych mediach.
STOP Wulgaryzacji Języka!
wtorek, 21 lutego 2012
niedziela, 19 lutego 2012
Wulgaryzmy w Mediach
Wulgaryzmy są powszechne i nie ma co się sprzeczać. Media popularyzują wulgaryzmy dzięki czemu ulegają dewulgaryzacji.
Przekleństwa występują w różnym spektrum: muzyka, poezja, filmy, przedstawienia teatralne, występują również w artykułach wstępnych, komentarzach politycznych i felietonach. Świadczyć to może o zmniejszeniu dystansu pomiędzy nadawcą a odbiorcą przekazu.
Popularność przekleństw podnosi oglądalność audycji radiowych oraz programów telewizyjnych. Świetnym przykładem może być film Olafa Lubaszenki pt. „Chłopaki nie płaczą” i słowa szefa ochrony „Sam jesteś, ku*wa, guziec” Także filmy ukazujące życiowe sceny subkultur takich jak blokersi czy skini, którzy często używają wulgaryzmów i cenzurowanie tego w pewien sposób przesłoniłoby prawdziwy sens przekazu zmieniając wypowiedzi na „plastikowe twory bez wyrazu, niemalże karykatury”.
W muzyce najczęściej wulgaryzmy występują w muzyce hip-hop oraz rap, niemniej jednak słowa wulgarne występują w muzyce rockowej, metalowej a także popowej. Niecenzuralne piosenki częściej mają szansę na stanie się hitem. W nowszych piosenkach hip-hopowych zdarza się, że 80% słów w tekście stanowią wulgaryzmy.
Sztuka teatralna też nie odstaje od reszty. Wystawiając przedstawienie „Dzień Świra” Marka Koterskiego. To jest jedyny teatr w którym występują wulgaryzmy służące do tego by zszokować widza, ale słowa te muszą być mocne w wyrazie.
Młodzi literaci piszą swoje powieści, w których bohaterowie mówią językiem kolokwialnym, wulgarnym. Dzięki temu są bardziej wiarygodni, bliżsi odbiorcy.
Przekleństwa występują w różnym spektrum: muzyka, poezja, filmy, przedstawienia teatralne, występują również w artykułach wstępnych, komentarzach politycznych i felietonach. Świadczyć to może o zmniejszeniu dystansu pomiędzy nadawcą a odbiorcą przekazu.
Popularność przekleństw podnosi oglądalność audycji radiowych oraz programów telewizyjnych. Świetnym przykładem może być film Olafa Lubaszenki pt. „Chłopaki nie płaczą” i słowa szefa ochrony „Sam jesteś, ku*wa, guziec” Także filmy ukazujące życiowe sceny subkultur takich jak blokersi czy skini, którzy często używają wulgaryzmów i cenzurowanie tego w pewien sposób przesłoniłoby prawdziwy sens przekazu zmieniając wypowiedzi na „plastikowe twory bez wyrazu, niemalże karykatury”.
W muzyce najczęściej wulgaryzmy występują w muzyce hip-hop oraz rap, niemniej jednak słowa wulgarne występują w muzyce rockowej, metalowej a także popowej. Niecenzuralne piosenki częściej mają szansę na stanie się hitem. W nowszych piosenkach hip-hopowych zdarza się, że 80% słów w tekście stanowią wulgaryzmy.
Sztuka teatralna też nie odstaje od reszty. Wystawiając przedstawienie „Dzień Świra” Marka Koterskiego. To jest jedyny teatr w którym występują wulgaryzmy służące do tego by zszokować widza, ale słowa te muszą być mocne w wyrazie.
Młodzi literaci piszą swoje powieści, w których bohaterowie mówią językiem kolokwialnym, wulgarnym. Dzięki temu są bardziej wiarygodni, bliżsi odbiorcy.
P.S. Wkrótce na blogu pojawi się stronka z multimedialnymi cytatami z
filmów, piosenek, a nawet osób bardzo publicznych. Zapraszamy.
Przygotowali:
Angelika Betiuk
Angelika Betiuk
Norbert Szumny
Kiedy wulgaryzmy są dozwolone?
Źródła:
- 1. Małgorzata Karwatowska - profesor nadzwyczajny UMCS w zakładzie edukacji polonistycznej i Innowacji Dydaktycznych. Artykuł - „Dowcipy i Wulgaryzmy”
- Jolanta Szpyra-Kozłowska - profesor nadzwyczajny w zakładzie Fonetyki i Fonologii. Artykuł - „Dowcipy i Wulgaryzmy”
- Antonina Grybosiowa. Artykuł - „Liberalizacja społecznej oceny wulgaryzmów.”
Przytoczone jako źródła artykuły dowodzą, iż w wielu przypadkach słowa wulgarne nie są za takie uważane. W przypadku, gdy musimy wyrazić swoje emocje np. gdy wygramy w totolotka 10 milionów, to nie powiemy "O jej! Jak się cieszę!". Większość ludzi wyraziłoby to dużo dosadniej, lecz wulgaryzmy służyłyby do wyrażenia szczęścia, co byłoby bardziej uzasadnione.
W dowcipach wulgaryzmy są także dozwolone, ponieważ nikogo nimi nie obrażamy (chyba, że dowcip jest bezpośrednio o jakiejś osobie) a wszystkich one cieszą.
W dowcipach wulgaryzmy są także dozwolone, ponieważ nikogo nimi nie obrażamy (chyba, że dowcip jest bezpośrednio o jakiejś osobie) a wszystkich one cieszą.
W różnych filmach i serialach, gdy bohater użyje wulgaryzmu, a nie jest to film "tylko dla dorosłych", przeszkadza nam to i uznajemy, że to niedozwolone i niedopuszczalne. Reżyserzy filmu nie pozwoliliby na to, by niedozwolne słowa były używane w jego filmie.
Gdy cytujemy jakiś tekst w którym występuje wulgaryzm lub kilka, jest to dozwolone, ponieważ nie są to "twoje" słowa lecz "kogoś".
Wulgaryzmy są także używane literaturze np. Mikołaja Reja a także często są używane przez młodych pisarzy. Młodzież już używa wulgaryzmów dla zabawy np. "Siema Pasztecie! Co tam słychać ? Co się nie odzywasz ? - Dzięki za cichego. Jutro się odezwę. Trzym się sku******." Gdy mówimy tak do rówieśnika, nie jest to obraźliwe, a ten do którego to kierujemy nie obraża się za to, lecz gdy powiesz tak do obcej osoby, możesz ja obrazic lub zranić.
W pracy, gdy trzeba zmotywować grupę, czasem trzeba użyć wulgaryzmów np. "Kur**! musimy się sprężyć. Do roboty, lenie zajeb***!" Takie słowa wypowiedziane przez szefa zazwyczaj od razu stawiają grupę na nogi, do pionu.
Richard Stephens ze Szkoły Psychologii Uniwersytetu Keele w Anglii udowodnił, że używanie wulgaryzmów uśmierza ból i pozwala na wytrzymanie bólu conajmniej dwa razy dłużej, pod warunkiem, że nie są one używane zamiast przecinka, czyli bez umiaru. Udowodnione jest również, że wyrazy wulgarne coraz częściej wyrażają pozytywne emocje, otrzymują dodatnie nacechowanie.
Wielu ludzi chciałoby zabić wulgaryzmy w języku polskim lecz po co? Gdyby nie było wulgaryzmów, musielibyśmy rozmawiać na migi. To, że w Słowniku Ortograficznym lub Słowniku Poprawnej Polszczyzny nie ma wulgaryzmów, nie znaczy, że one nie istnieją. Powstają słowniki tematyczn, np. Słownik Wyrazów Wulgarnych, który oczywiście nie ma propagować wulgaryzacji języka czy zachęcać dzieci, by chwaliły się, jak doskonale opanowały tę trudną materię językową. Takie słowniki mają pokazać, że język żyje, rozwija się, bo tak właśnie posługujemy się nim my, użytkownicy. To my tworzymy nowe konteksty, słowa, wyrażenia i zdania. Aczkolwiek należy zachować umiar - nie można przesadzać z używaniem wulgaryzmów, bo zamiast wzbogacać język, doprowadzą do jego ubóstwa.
Przygotował:
Łukasz Szejna
Czas najwyższy na nowe-stare materiały
W czasie ferii autorzy bloga nie próżnowali, ale po powrocie do szkolnych obowiązków jakoś trudno im odnaleźć porządek w czasie i blogowej przestrzeni.
Kilka słów o tym, co teraz. Wrócimy do pomysłów na strony tematyczne. Znajdzie się strona "O nas" - autorach i redaktorach bloga. Pojawi się także odrębna strona z z multimediami, stanowiącymi niezbity dowód, że każdemu, w każdej sytuacji, coś się może wyrwać :) I zapowiedziane wcześnie wpisy nauczycieli - także na odrębnej stronie - o wyrażaniu się, czyli wyrażaniu siebie.
Za moment na stronie głównej tekst Łukasza, który będzie nas przekonywał, że "wulgaryrmy są gud", oczywiście posługując się argumentami językowych autorytetów. :)
Wszystko to rozłożone w czasie, jednak - obiecuję - niezbyt długim. :)
poniedziałek, 13 lutego 2012
Blog z grubsza ogarnięty
I już. 45 minut i nowa propozycja układu treści na blogu. Wszystkie posty zamieszczać będziemy na tej samej stronie, ale opatrywać różnymi etykietami. Ich tytuły na prawym pasku - wystarczy kliknąć, by przefiltrować notki tematycznie. Nam będzie w ten sposób łatwiej publikować materiały. Wam - mam nadzieję - łatwiej się na blogu rozeznać.
Kilka uwag w kwestii organizacyjnej. Planujemy zastosować "aktywizujące metody blogowania", czyli włączyć Was - naszych Gości - w to, o czym i jak chcemy pisać. Zapraszamy chętnych do "popełniania" własnych tekstów dotyczących języka, ale mogą mieć one także charakter bardziej dygresyjny, luźno związany z tematem głównym.
Na razie widzimy, że liczba "ciekawskich", odmierzana w liczniku, przyrasta i niech Wam tak zostanie, choć oczekujemy, że Wasza ciekawość z czasem przerodzi się w potrzebę tworzenia.
Na blogu pojawią się niebawem posty autorstwa nauczycieli :) Warto przyłożyć oko i ucho.
Przygotował;
Moderator
Wulgaryzmy w Statystykach
(Post opublikowany po raz pierwszy 7 lutego 2012 roku)
Gdy patrzyłem na wyniki ankiety, od razu zauważyłem pewną smutną prawdę. Jedynie 21% uczniowskiej społeczności wczesnoszkolnej w ogóle nie używa słów wulgarnych. Uświadamia nam to, jak wielkie problemy z kulturą mają młodzi ludzie. I tu nasuwa się na myśl kolejna rzecz. Większość badanych stanowią osoby w wieku 9-12 lat, czyli dzieci. Mogłoby się wydawać, że ich wiek powinien chronić je przed zepsuciem świata dorosłych. Nic bardziej mylnego. Wyniki ankiety wyraźnie kwestionują to stwierdzenie. Nasze dzieci od najmłodszych lat obcują z wulgaryzmami. Cóż za smutna prawda. Czy nasz język nieuchronnie zmierza ku zagładzie, już przez najmłodszych bezczeszczony i traktowany baz należytego szacunku? Tego nie wie nikt.
Gdy patrzyłem na wyniki ankiety, od razu zauważyłem pewną smutną prawdę. Jedynie 21% uczniowskiej społeczności wczesnoszkolnej w ogóle nie używa słów wulgarnych. Uświadamia nam to, jak wielkie problemy z kulturą mają młodzi ludzie. I tu nasuwa się na myśl kolejna rzecz. Większość badanych stanowią osoby w wieku 9-12 lat, czyli dzieci. Mogłoby się wydawać, że ich wiek powinien chronić je przed zepsuciem świata dorosłych. Nic bardziej mylnego. Wyniki ankiety wyraźnie kwestionują to stwierdzenie. Nasze dzieci od najmłodszych lat obcują z wulgaryzmami. Cóż za smutna prawda. Czy nasz język nieuchronnie zmierza ku zagładzie, już przez najmłodszych bezczeszczony i traktowany baz należytego szacunku? Tego nie wie nikt.
Jest jednak pewne światełko w tunelu. Coś, co pokazuje nam, że nie
wszystko jest stracone, że język znów może być piękny. Jest to coś, co
napełnia me serce nadzieją. Są to odpowiedzi uczniów na ostatnie pytanie
ankiety. Ponad 70% z nich uważa, że powinni ograniczyć używanie
wulgaryzmów, czyli po prostu przyznają, że te słowa są złe. Dzięki temu
wiemy, że ta młoda społeczność jest świadoma okropności, których się
dopuszcza i pragnie się zmienić, by móc rozkoszować się pięknem czystej
polszczyzny, wolnej od zatruwających ją wulgaryzmów.
Przygotowali:
Janek Rogaczewski
Janek Rogaczewski
Amadeusz Warzych
"Wszystko jest zajebiste"
(Post opublikowany pierwotnie 7 lutego 2012 roku)
Ostatnio karierę w mediach i Internecie robią pochodne słowa "je***ć", używane w zabarwieniu zarówno negatywnym jak i pozytywnym. Słowem – wytrychem wydaje się przymiotnik „zajebisty”.
Cytowany wyraz budzi kontrowersje i jest różnie oceniany przez słowniki
oraz samych użytkowników języka. Z jednej strony pochodzi od wyrazu
powszechnie uważanego za wulgarny, z drugiej - potęguje emocje w zdaniu,
a używane samodzielnie w sposób pozytywny wzmacnia potoczne określenia
typu "fajnie" , "dobrze" , "ekstra" , "super".
Fakt, że określenie „zajebiście” pojawiło się w telewizji, radiu i gazetach, nie oznacza, że stało się przez to mniej wulgarne.
Trzeba jednak zauważyć, że użytkownicy języka polskiego, zwłaszcza ci
młodsi, coraz częściej używają tego określenia jako słowa mającego
intensyfikować pozytywne wrażenie czy odczucia. Zamiast „wspaniała
zabawa” młody hiphopowiec zapewne powie „zajebista impra” i zdaje się,
że nie będzie miał niczego zdrożnego na myśli.
Mało tego, jest pewien procent dowcipów, które bez brzydkiego słowa
przestają być dowcipne. Coraz częściej możemy usłyszeć ten wyraz już nie
tylko w prywatnym gronie, ale także w środkach masowego przekazu, co
jeszcze bardziej podkreśla jego status wyrazu dopuszczonego do użytku
przez językowy zwyczaj i obyczaj.
Wyraz „zajebiście” jest stosunkowo młodym wyrazem. Powstał na przełomie
XX i XXI wieku. Czasownik podstawowy, od którego powstał ów wyraz –
(za)j**ć – znany w językach wszystkich krajów słowiańskich, od
najdawniejszych czasów jest również obecny w potocznej polszczyźnie.
O znaczeniu tego słowa we współczesnym języku polskim może świadczyć to,
że stanowisko w sprawie zajmują niekwestionowane językowe autorytety.
Profesor Jan Miodek: w artykule pt. "Nie znoszę słowa zajebiście, jest
wstrętne fonetycznie", opublikowanym w Newsweeku 17 grudnia 2011 roku,
na pytania redaktora Jakuba Pacana: Dlaczego używamy wulgaryzmów? oraz
Czym w ogóle są wulgaryzmy i przekleństwa?, powiedział między innymi:
„Wulgaryzmy są stare jak świat i nie sposób się od nich uwolnić. Są
takie sytuacje życiowe, w których jesteśmy bardzo źli, zdenerwowani czy
nawet bezradni. Pewne zjawiska są dla nas ekstremalnie negatywne i kiedy
do ich wyrażenia brakuje już normalnych słow, wtedy sięgamy po
wulgaryzmy. [...]
Te słowa to nade wszystko ekspresywizmy. Wulgaryzmy były przez wieki
kodem porozumiewawczym wśród pewnych grup społecznych, przede wszystkim
kryminalistów, ale też różnych subkultur (np.gitowcy), środowisk
twórczych itp. Posługiwanie się tego typu wyrazami dawało poczucie
przynależności do grona osób wtajemniczonych.”
Czy nam się to podoba czy nie, wyraz „zajebiście” już na dobre zadomowił
się we współczesnym języku polskim i choć możemy nie chcieć go używać, z
jego obecnością pewnie wszyscy musimy się pogodzić.
Przygotowały:
Malwina Maziec
Karina Wrońska
Terapeutyczna moc brzydkich wyrazów
(post zamieszczony oryginalnie 12 lutego 2012 roku)
Zainspirowana komentarzami na naszym blogu (dziękuję Gościom, że
zostawili ślad swojej obecności), po przeczytaniu kolejnych kilku
artykułów o używaniu wulgaryzmów, postanowiłam napisać o pewnym
eksperymencie i jego skutkach.
Jakiś czas temu Richard Stephens ze Szkoły Psychologii Uniwersytetu Keele w Anglii odkrył, że przeklinanie pomaga uśmierzyć ból. Do powyższego wniosku doszedł na drodze eksperymentu, w którym tak dobrał ochotników, by móc podzielić ich na dwie grupy - jedną tworzyły osoby, które używały wulgaryzmów umiarkowanie, natomiast drugą - osoby nagminnie używające wulgarnego języka.
Badanie polegało na zanurzaniu dłoni w lodowato zimnej wodzie. Podczas pierwszej próby przeklinanie było zabronione, natomiast w drugiej wolno było pozwolić sobie (ujmując to raczej eufemistycznie) na bardziej ekspresywną formę wyrazu.
Okazało się, że ci, którzy rzadziej używają wulgaryzmów, są w stanie znieść ból fizyczny nawet dwa razy dłużej niż uczestnicy eksperymentu, którzy notorycznie używali wulgarnego języka. Co więcej, u osób przeklinających nie stwierdzono w sumie żadnej różnicy pomiędzy obydwoma próbami.
Według Stephens’a przeklinanie wydziela w naszym organizmie adrenalinę, która prowadzi do uśmierzenia bólu. U osób, dla których wulgaryzmy są chlebem powszednim, nie są wywoływane żadne reakcje emocjonalne – a co za tym idzie - nie zwiększa się odporność organizmu na ból.
Jak twierdzi Richard Stephens, niepoważnie byłoby powszechnie zalecać terapię wulgarnością, lecz przeklinanie w sytuacjach ekstremalnych chyba naprawdę aktywuje obszary mózgu, które bezpośrednio reagują na emocje, co w kontekście bólu, stanowi prosty, ogólnie dostępny :), mechanizm ich kontroli.
Autor eksperymentu podkreśla jednak, że badania są – jak na razie – w fazie rozwojowej, co oznacza, że nie wiadomo, jakie wulgaryzmy najskuteczniej pomagają uśmierzyć ból ani czy obserwację będzie można przekształcić w naukową teorię badawczą.
Wszyscy znamy prosta obserwację z życia: bolesna konfrontacja z uliczną lampą nie przekłada się na literacką polszczyznę. Zwykłe brzydkie słowo na K – pozwolę sobie zacytować jedną z jego licznych internetowych odsłon: „Jest takie słowo, które potrafi wyrazić niemal wszystko. Nie ma uczucia, którego to słowo by nie wzmocniło, nie ma zdania, któremu nie dodałoby uroku... poza tym, ono samo ma swój niepowtarzalny wdzięk” - uśmierzy ból skuteczniej niż niejeden środek przeciwbólowy, bo przeklinanie wydziela analgetyki, które są naturalnymi chemicznymi środkami przeciwbólowymi właśnie.
I taka językowa refleksja na koniec: nie nadużywajmy słów niecenzuralnych w błahych sytuacjach, a jeśli już musimy, korzystajmy z nich z umiarem, zachowując je na przysłowiową „czarną godzinę”, abyśmy w sytuacji ekstremalnej mieli pod ręką, a właściwie na końcu języka, naturalny – z angielska - „pain killer”.
Przygotowała:
Magdalena Żydak
Jakiś czas temu Richard Stephens ze Szkoły Psychologii Uniwersytetu Keele w Anglii odkrył, że przeklinanie pomaga uśmierzyć ból. Do powyższego wniosku doszedł na drodze eksperymentu, w którym tak dobrał ochotników, by móc podzielić ich na dwie grupy - jedną tworzyły osoby, które używały wulgaryzmów umiarkowanie, natomiast drugą - osoby nagminnie używające wulgarnego języka.
Badanie polegało na zanurzaniu dłoni w lodowato zimnej wodzie. Podczas pierwszej próby przeklinanie było zabronione, natomiast w drugiej wolno było pozwolić sobie (ujmując to raczej eufemistycznie) na bardziej ekspresywną formę wyrazu.
Okazało się, że ci, którzy rzadziej używają wulgaryzmów, są w stanie znieść ból fizyczny nawet dwa razy dłużej niż uczestnicy eksperymentu, którzy notorycznie używali wulgarnego języka. Co więcej, u osób przeklinających nie stwierdzono w sumie żadnej różnicy pomiędzy obydwoma próbami.
Według Stephens’a przeklinanie wydziela w naszym organizmie adrenalinę, która prowadzi do uśmierzenia bólu. U osób, dla których wulgaryzmy są chlebem powszednim, nie są wywoływane żadne reakcje emocjonalne – a co za tym idzie - nie zwiększa się odporność organizmu na ból.
Jak twierdzi Richard Stephens, niepoważnie byłoby powszechnie zalecać terapię wulgarnością, lecz przeklinanie w sytuacjach ekstremalnych chyba naprawdę aktywuje obszary mózgu, które bezpośrednio reagują na emocje, co w kontekście bólu, stanowi prosty, ogólnie dostępny :), mechanizm ich kontroli.
Autor eksperymentu podkreśla jednak, że badania są – jak na razie – w fazie rozwojowej, co oznacza, że nie wiadomo, jakie wulgaryzmy najskuteczniej pomagają uśmierzyć ból ani czy obserwację będzie można przekształcić w naukową teorię badawczą.
Wszyscy znamy prosta obserwację z życia: bolesna konfrontacja z uliczną lampą nie przekłada się na literacką polszczyznę. Zwykłe brzydkie słowo na K – pozwolę sobie zacytować jedną z jego licznych internetowych odsłon: „Jest takie słowo, które potrafi wyrazić niemal wszystko. Nie ma uczucia, którego to słowo by nie wzmocniło, nie ma zdania, któremu nie dodałoby uroku... poza tym, ono samo ma swój niepowtarzalny wdzięk” - uśmierzy ból skuteczniej niż niejeden środek przeciwbólowy, bo przeklinanie wydziela analgetyki, które są naturalnymi chemicznymi środkami przeciwbólowymi właśnie.
I taka językowa refleksja na koniec: nie nadużywajmy słów niecenzuralnych w błahych sytuacjach, a jeśli już musimy, korzystajmy z nich z umiarem, zachowując je na przysłowiową „czarną godzinę”, abyśmy w sytuacji ekstremalnej mieli pod ręką, a właściwie na końcu języka, naturalny – z angielska - „pain killer”.
Przygotowała:
Magdalena Żydak
O wulgaryzmach na tak?
(Tekst opublikowany po raz pierwszy 7 lutego 2012 roku)
Zainspirowana komentarzami na naszym blogu (dziękuję Gościom, że
zostawili ślad swojej obecności), po przeczytaniu kolejnych kilku
artykułów o używaniu wulgaryzmów, postanowiłam napisać o pewnym
eksperymencie i jego skutkach.
Ponieważ wyszło na to, że wulgarny język może mieć terapeutyczne działanie, zamieszczam posta na stronie „Wulgaryzmy są Cacy” :)
Przygotowała:
Magdalena Żydak
Ponieważ wyszło na to, że wulgarny język może mieć terapeutyczne działanie, zamieszczam posta na stronie „Wulgaryzmy są Cacy” :)
Przygotowała:
Magdalena Żydak
Wulgaryzmy są Bee, czyli o co tu chodzi
(Tekst opublikowany pierwszy raz 7 lutego 2012 roku)
Wulgaryzmy
to wyrazy, które przez większość użytkowników języka są uznawane za
brzydkie, ordynarne lub obraźliwe, chociaż niektórzy nie widzą w nich
nic złego. Wulgaryzmy można podzielić na przekleństwa (np. ch**, k***a)
oraz wulgaryzmy lekkie ( np. dupa, gówno).
Ludzi, którzy na co dzień posługują się tzw. brzydkimi wyrazami dzieli
wiele – przede wszystkim wiek, miejsce, przyczyny i powody, dla których
odwołują się do wulgarnego języka.
Po analizie zgromadzonych materiałów można chyba zaryzykować tezę, że
przeklinają wszyscy, ale nie wszyscy tak samo. Zdecydowanie najczęściej
przeklinają dresiarze oraz osobnicy znajdujący się pod wpływem alkoholu.
W ich wypowiedziach można usłyszeć nawet do 50-90% wulgaryzmów. Coraz
częściej przekleństwa zastępują znaki interpunkcyjne, tak naprawdę
wnosząc niewiele, lub nic, do komunikatu. Przeklinają małe dzieci,
młodzież gimnazjalna i ponadgimnazjalna oraz dorośli, w tym także osoby
publiczne i starsze, które oczywiście używają wulgaryzmów znacznie
rzadziej lub wcale.
Warto zadać sobie – i nie tylko sobie – pytanie, skąd to wszystko się
bierze. Większość dzieci wynosi przeklinanie z domu, gdyż rodzice często
nie zważają na słowa, które głośno wypowiadają. Młodzież natomiast
zaczyna używać wulgaryzmów, aby zaimponować rówieśnikom, podkreślić
swoją przynależność do grupy lub naśladować autorytety. Niektórzy ludzie
zaczynają używać wulgarnego języka, by zamaskować niepewność lub lęk.
Wulgaryzmy, niczym potop, zalewają nas ze wszystkich stron – słyszymy je
we wszystkich rodzajach mediów i czytamy w tekstach literackich.
Niekwestionowanym siedliskiem językowej „zarazy” wydają się być szkoły -
wchodząc do jakiejkolwiek szkoły podstawowej, gimnazjum,
ponadgimnazjalnej czy wyższej, co drugie słowo, które do nas dociera to
wulgaryzm. Sytuacja ta musi rodzić pytanie: Po co? Po co zaśmiecamy i
zubażamy ojczysty język wyrazami o wątpliwej wartości artystycznej?
Pytanie skądinąd retoryczne, bo trudno w takich skrajnych językowych
zachowaniach doszukać się głębszego sensu czy drugiego dna. Dla
większości osób jest to sposób, aby wyrazić swoje emocje i uczucia, lub
je odreagować. Niektórzy robią to także po to, by wzmocnić siłę
przekazu, ale - niestety - coraz częściej przeklinamy celowo, aby kogoś
dotkliwie obrazić lub po prostu dla samej przyjemności przeklinania. A
czasem powodem jest najzwyklejsze językowe ubóstwo.
W XXI wieku wulgaryzmy uważane są powszechnie za coś złego i mimo że są
nieodłączną częścią języka i kultury, tak trudno jest się z ich
obecnością w codziennym życiu pogodzić.
Przygotowała:
Porządki czas zacząć
Ponieważ zrobiło się z lekka nieprzejrzyście, czas zaprowadzić nowe porządki na nowym blogu. mam nadzieję, że porządkowanie w takim tempie i z taką częstotliwością nie będzie równoznaczne z wymianą co najmniej szablonu, bo nam szablonów nie wystarczy!
Czasu ucieka, zatem do dzieła.
niedziela, 12 lutego 2012
Informacja o dołączonych materiałach
Na stronie Wulgaryzmy są Bee ... krótki przewrotny odsyłacz Magdy do strony Wulgaryzmy są ... Cacy. To odpowiedź na prośbę zamieszczona w komentarzu do pierwszego opublikowanego tekstu Magdy.
Cóż, utrudnienia techniczne, ale ogarniamy. Poszukajcie, a znajdziecie, gdzie i jak Magda zmieniła zdanie. :))
Potrzebny inny sposób publikowania postów :/
Pomysł był dobry, możliwości bloggera w tym zakresie, delikatnie mówiąc, niedoskonałe. Posty można publikować tylko na głównej, natomiast na poszczególnych stronach można je tylko wkleić, bez daty, godziny itp.
Znawców proszę o sugestie i pomoc. Na pewno możemy publikować wszystkie posty na głównej i na pewno możemy nadać im etykiety - na przykład takie, jak zaproponowane (tymczasowo?) tytuły stron. O ile mi jednak wiadomo, nie da się notek tak po prostu wyekspediować na statyczne strony w szablonie. Pozostaje zatem wyszukiwanie wg etykiet lub napisanie (a może tylko wykopanie z przepastnych czeluści internetowego skarbca) sprytnego skryptu. Ruszcie głowami, żeby nam tu wszystko zaczęło technicznie bezkolizyjnie hulać.
A tak na marginesie ... szablonu
Szablon marginesy ma dwa, czyli kolumnę lewą i prawą. Tyle udało mi się NIE zepsuć i z tego miejsca przepraszam Amadeusza za zrujnowanie Jego wizji artystycznej. Zaczęłam od drobnej niby zmiany, a skończyłam na czarnych literach na czarnym tle. Nie ukrywam, nie było widać.
Prostota i pewna surowość obecnego szablonu jest kompromisem między moimi skromnymi umiejętnościami a zamysłem całej Grupy.
A znaczek na marginesie lewym, dla niewtajemniczonych, znaczy; "Nie przeklinam".
I powolutku się rozkęca ...
Po niespełna tygodniu "podglądania" naszego bloga nadszedł czas na pierwsze obserwacje.
Jak w tytule posta: powolutku się rozkręca i ... taką mieliśmy nadzieję. Pojawiły się pierwsze komentarze, rejestrujemy także coraz więcej odsłon strony, więc zamieszczenie linku do bloga na szkolnej stronie czy mój osobisty "spam" za pośrednictwem gg również powoli robią swoje. :) I na dodatek odpowiadacie na pytania w ankiecie.
Chcemy, oczywiście, pójść za ciosem. Najpierw będziemy chyba rozwijać wątek - albo raczej gigantyczny "wąt" - kultury języka, ale jesteśmy otwarci i jeśli coś nas zaintryguje, damy temu wyraz w naszych blogowych postach.
Póki co, w głowie coraz bardziej mi tupie nowa strona naszego bloga, którą moglibyśmy zatytułować "Miodek czy Dżemik", ale ... chyba nie mam jeszcze w sobie niezbędnej odwagi. Jak znam życie, i "Farsztatową Grupę", zaraz coś znajdę w skrzynce na listy. Na przykład link do strony z brzydkimi wyrazami albo na YouTube'a. Strach się bać!
Czekamy także na komentarze i propozycje od Was - bezpośrednie lub na nasz blogowy adres mailowy: wylgaryzmy@gmail.com
Niech Was nie zmyli wyraz w adresie, wulgaryzmy to ostatnia rzecz, na jaką czekamy :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)